Szukaj
Close this search box.

Stracona chińska dekada czy koniec epoki?

Chińska stracona dekada czy koniec epoki?

Chiński cud gospodarczy

Druga połowa XX wieku oraz początek XXI wieku to okres nieustającego wzrostu gospodarczego Chin, który uczynił z kraju smoka supermocarstwo. Już w latach 80 ze względu na dużą liczbę ludności nie stroniącej od ciężkiej pracy chińska gospodarka plasowała się na 7 miejscu w światowych rankingach. Faktem jest, że pod względem PKB na mieszkańca sytuacja nie wyglądała tak dobrze, a gospodarka była wciąż sześciokrotnie mniejsza niż gospodarka USA.

Jednak stojąca na czele kraju partia komunistyczna opracowała politykę, która zaczęła otwierać Chiny na świat zewnętrzny. Ustawa o spółkach akcyjnych z 1979 roku miała duży wpływ na rozwój chińskiej gospodarki. Ustawa ta umożliwiła zagranicznemu kapitałowi i firmom wejście na wschodzący chiński rynek i całkowicie zmieniła krajową scenę gospodarczą z tradycyjnej i przestarzałej na dynamiczną i nowoczesną. Innym ważnym czynnikiem jest ogromny potencjał siły roboczej, który pozwolił Chinom stać się „fabryką świata„. W rezultacie Chiny zasłynęły z tanich oraz niskiej jakości produktów, które eksportowano na cały świat.

To jednak nie koniec tej historii. W 2000 r. chińska gospodarka przesunęła się o szczebel wyżej, wyprzedzając Włochy, a obecnie jest to już druga największa gospodarka na świecie po Stanach Zjednoczonych. Jednocześnie, Chiny nie są już tylko krajem pełnym fabryk, ale stały się potęgą technologiczną z kilkoma liczącymi się na świecie przedsiębiorstwami. Warto wspomnieć o Alibabie, Tencent, JD.com, Baidu, Huawei, Xiaomi, Nio czy BYD. W między czasie wykształciła się również stosunkowo duża klasa średnia, a standard życia wzrósł w szybkim tempie.

Wszystko to sprawiło, że jeszcze niedawno oczekiwało się, że „cud gospodarczy” Chin w nadchodzących latach będzie trwał dalej, a ten starożytny kraj wyprzedzi USA jako wiodącą gospodarkę świata. Ostatnio jednak, eksperci dokonują korekty swoich predykcji, widząc, że w państwie środka wcale nie dzieje się najlepiej.

Chińskie akcje na dnie

Wystarczy spojrzeć na notowania chińskich akcji, by przekonać się, że coś jest nie tak. Kluczowy indeks giełdowy Hang Seng notowany jest na niższych poziomach niż podczas kryzysu finansowego z 2008 roku. Indeks NASDAQ Golden Dragon China Index, skupiający największe spółki internetowe, stracił do 70% swojej wartości rynkowej od szczytowego poziomu w 2007 roku. Akcje Alibaby spadły o 70% od szczytu, JD.com o 68%, Tencent o 56%, a Nio o 83%.

Dlaczego inwestorzy odwrócili się od Chin, skoro stały się one potęgą gospodarczą z dobrymi perspektywami i wysokim wzrostem gospodarczym?

Problemy zaczęły się 5 lat temu

Ostatnie lata pokazały, że perspektywy rozwoju Chin wcale nie muszą być aż tak dobre, ponieważ chińska gospodarka nie potwierdziła swojej siły w reakcji na szereg negatywnych dla niej zdarzeń.

Pierwsze problemy zaczęły się już w 2018 r., kiedy rozpoczęła się wojna handlowa między USA a Chinami, a ówczesny prezydent USA Donald Trump nałożył różne ograniczenia handlowe, aby zmniejszyć deficyt handlowy USA i zapobiec kradzieży własności intelektualnej i technologii. Napięcia handlowe między dwiema największymi gospodarkami trwają do dziś, nie wspominając już o tym, że ze względu na to, że Chiny od dziesięcioleci reprezentują tak zwany blok wschodni, stosunki między obydwoma państwami nigdy nie były szczególnie przyjazne. Ponadto, zaledwie kilka tygodni temu Stany Zjednoczone zakazały eksportu najnowocześniejszych chipów do Chin.

Akcjom chińskim z pewnością nie pomogły różne represje regulacyjne wobec najważniejszych firm technologicznych w Chinach. Alibaba, JD.com i inne duże firmy nie uniknęły grzywien i ograniczeń. Chiny zakazały nawet niektórym firmom dostępu do amerykańskiej giełdy z powodu rzekomych obaw o ochronę danych konsumentów. Stany Zjednoczone zagroziły z kolei usunięciem wszystkich chińskich akcji ze swoich giełd, ponieważ tamtejsze firmy nie ujawniły organom regulacyjnym wszystkich informacji księgowych.

Pandemia i lockdowny

Chociaż powyższe problemy z pewnością nie pomogły chińskim spółkom akcyjnym, a w konsekwencji gospodarce, nie są to jedyne trudności. Być może głównym źródłem problemów gospodarki kraju smoka było podejście partii komunistycznej do radzenia sobie z pandemią COVID-19. Rząd postanowił walczyć z pandemią poprzez surowe blokady całych regionów zamieszkałych przez dziesiątki milionów ludzi, paraliżując konsumpcję i gospodarkę. Chiny do dziś nie otrząsnęły się z tego szoku.

Gospodarka nie wraca do normy

Nagłówki wiodących gazet ekonomicznych są obecnie wypełnione rozważaniami typu „Boom gospodarczy w Chinach kończy się po 40 latach” lub „Stracona dekada Chin”. Rzeczywiście, chińska gospodarka nie odradza się tak, jak przewidywali analitycy i ekonomiści.

Druga co do wielkości gospodarka świata wrosła w tempie 6,3% r/r w kwartale kwiecień-czerwiec, choć analitycy liczyli na 7%. Można powiedzieć, że to szybkie tempo, ale od wspomnianej reformy gospodarczej z 1979 r. lokalna gospodarka rosła średnio o 10% rocznie. Roczny wzrost PKB w II kwartale na poziomie 3,2% był najwolniejszy od czasu kryzysu finansowego z 2008 roku. Można przypuszczać, że szybsze ożywienie utrudnione było przez niską konsumpcję gospodarstw domowych w Chinach, ale także w krajach zachodnich z powodu wysokiej inflacji, która zmniejszyła chiński eksport o 12,4% rok do roku.

Obawy budzi nie tylko niższy wzrost PKB, ale także rosnące bezrobocie wśród młodzieży i niepewność w sektorze nieruchomości, która towarzyszy Chinom już od paru dobrych lat. Bezrobocie wśród osób w wieku od 16 do 24 lat wzrosło w czerwcu do rekordowego poziomu 21,3% z 20,8% w poprzednim miesiącu. Chiny zdecydowały się nie podawać takich danych w kolejnych kwartałach.

 

Rynek nieruchomości w poważnych tarapatach

Jedną z sił napędowych rozwoju chińskiej gospodarki w ostatnich dziesięcioleciach był zdecydowanie sektor nieruchomości i związana z nim produkcja budowlana. Niestety, można powiedzieć, że krach na chińskim rynku nieruchomości wisi na włosku już od paru dobrych lat.

Jednym z gorszych wydarzeń, które spotkało ten sektor jest bankructwo chińskiego dewelopera Evergrande. Przez dziesięciolecia zwiększał on swoje zadłużenie w sprzyjającym czasie, gdy gospodarka kwitła. Popyt na mieszkania był tak silny, że deweloperzy często sprzedawali mieszkania kupującym jeszcze przed ukończeniem budowy. Jednak w 2021 r. rząd zdecydował się na ograniczenie nadmiernego zadłużenia w celu spowolnienia wzrostu cen, skutecznie odcinając główne źródło finansowania dla deweloperów. Poskutkowało to nie tylko zatrzymaniem wzrostu cen, ale także wciąż postępującym spadkiem cen domów i mieszkań.

 

Evergrande, które miało 300 miliardów dolarów zobowiązań, nie było w stanie zebrać gotówki wystarczająco szybko, aby spłacić swoje długi. Spowodowało to panikę i firma nie zrealizowała wielu projektów, za które wzięła już pieniądze. Nabywcy, którzy kupowali w ciemno zostali bez swoich nowych domów i często z kredytem na swoich barkach.

Wszystko wskazuje na to, że kryzys związany z Evergrande jest jednak dopiero pierwszym tąpnięciem. Od tego czasu inni głównie lokalni deweloperzy również napotykają trudności. Na przykład, obecnie, inwestorzy nerwowo obserwują, jak Country Garden, który zatrudnia około 300 000 osób, nie wywiązało się z dwóch płatności z tytułu wielomiliardowego długu i zapowiedziało, że rozważa „różne środki zarządzania długiem”. Sytuacja jest rozwojowa, ponieważ Evergrande ogłosiło bankructwo zaledwie kilka tygodni temu.

Czy chiński rynek nieruchomości jest tak ważny i czy jego upadek, może pociągnąć za sobą katastrofalne skutki? Rynek nieruchomości stanowi do 30% działalności gospodarczej kraju, a ponad dwie trzecie majątku gospodarstw domowych jest powiązane z nieruchomościami. Inwestycje w budowę nieruchomości spadły o 7,9% w pierwszej połowie tego roku w porównaniu z rokiem poprzednim, co jest kolejną niepokojącą oznaką utrzymującej się słabości tego sektora. Nie wspominając już o tym, że kryzys w drugiej gospodarce świata raczej nie odbędzie się bez wpływu na gospodarkę światową.

Chiński boom, zbudowany na inwestycjach w fabryki, infrastrukturę i drapacze chmur, wydaje się bezpowrotnie mijać. To, co działało, gdy Chiny próbowały dogonić świat rozwinięty powoli przestaje działać lub przechodzi ciężką próbę. Kraj tonie w długach i brakuje mu pary na dalszy rozwój. Doszło już do tego, że w niektórych częściach Chin mosty czy lotniska nie są wykorzystywane, miliony mieszkań stoją puste, a zwrot z inwestycji spadł nie tylko gwałtownie, ale i dramatycznie nisko. Konkretnie, indeks mierzący zwroty na rynku nieruchomości spadł o 82% od maja 2021 roku.

Rynek i demografia działają na niekorzyść Chin

Chiny chcą kontynuować wysoki wzrost gospodarczy, ale będzie to niezwykle trudne. Rynek nieruchomości jest słaby, podobnie jak konsumpcja gospodarstw domowych i inwestycje korporacyjne, biorąc pod uwagę exodus zachodnich firm z Chin z powrotem do Europy i USA. Chińscy urzędnicy reagują na te problemy poprzez zaciąganie nowego długu, ale jest on już i tak wysoki. Jak wysoki? Według badań JPMorgan Chase, całkowite zadłużenie Chin, które obejmuje gospodarstwa domowe, firmy i rząd, osiągnęło 282% PKB. Jest to więcej niż średnia w gospodarkach rozwiniętych na całym świecie, która wynosi 256%. Na przykład w USA zadłużenie wynosi 257%. Szybki wzrost zadłużenia jest szczególnie alarmujący. Od czasu kryzysu finansowego rosło ono dwukrotnie szybciej niż gospodarka.

Trendy demograficzne są kolejnym czynnikiem działającym na niekorzyść Chin. Na domiar złego, jeszcze niedawno najliczniejszy kraj świata pod względem liczby ludności został pokonany przez Indie. Po dziesięcioleciach wzrostu liczba ludności zaczęła spadać i obecnie wynosi 1,425 mld. Oczekuje się, że do 2080 r. populacja Chin spadnie nawet poniżej 1 miliarda, a to właśnie duża populacja wciąż jest jednym z filarów napędzających lokalną gospodarkę.

Czy Chiny staną się największą gospodarką świata?

Wydaje się, że Chiny wkraczają w nową erę – erę wolniejszego wzrostu. Międzynarodowy Fundusz Walutowy (IMF) szacuje, że wzrost produktu krajowego brutto (PKB) Chin nie osiągnie nawet 4% rocznie przez kilka następnych lat. Według londyńskiej organizacji badawczej Capital Economics, trend ten zmniejszy się do około 2% w 2030 roku. Jeśli ta prognoza się sprawdzi, Chiny mogą zapomnieć o celu wyznaczonym w 2020 roku przez prezydenta Xi Jinpinga, który przewiduje podwojenie wielkości chińskiej gospodarki do 2035 r. Jednocześnie realistyczne staje się to, że Chiny nie wyprą Stanów Zjednoczonych z pozycji największej gospodarki świata.

Stracona dekada Chin przypomina Japonię

Chiny z pewnością stoją przed wyzwaniem, ponieważ ich sytuacja, w niektórych obszarach, zaczyna przypominać Japonię i jej straconą dekadę lat dziewięćdziesiątych. Boom na rynku nieruchomości, który przeradza się w bessę, wysokie zadłużenie, starzejące się społeczeństwo i groźba deflacji. Ten scenariusz już jest nam znany.

Aby Chiny mogły nadal prosperować i podnosić standardy życia swoich obywateli, muszą stale osiągać wzrost gospodarczy. Ale w jaki sposób? Wzrost pochodzi głównie z trzech obszarów: liczby ludności, kapitału i produktywności. Wygląda jednak na to, że Chiny nie będą miały większej ilości pracowników, ze względu na kiepskie prognozy demograficzne. Jednocześnie, ilość pożyczonego kapitału wzrasta, w momencie, w którym zwroty z inwestycji osiągnęły ujemny poziom. Pozostaje więc tylko produktywność, która mimo, że wzrosła gwałtownie po przystąpieniu do Światowej Organizacji Handlu (WTO), to jednak spada już od ponad dekady.

Naturalną konsekwencją niskiej produktywności są z kolei niskie zyski i niskie ceny akcji. Te, jak zauważono powyżej, są już i tak najniższe od 2008 roku, a uśredniony zysk w przeliczeniu na akcję chińskich spółek jest taki sam jak w 2013 roku. Fakt ten przyczynia się do tego, że akcje chińskich spółek są de facto jednymi z najtańszych na świecie.

Podczas gdy większość świata zmaga się z wysoką inflacją, Chiny cierpią na jeszcze groźniejszą „chorobę ekonomiczną” – deflację, czyli spadek cen konsumpcyjnych. W ubiegłym miesiącu inflacja w Chinach sięgnęła poziomu zerowego po pięciu miesiącach spadków z rzędu, co było najdłuższym takim okresem od 2003 roku. Również pod tym względem chiński scenariusz przypomina japoński z lat 90. ubiegłego wieku.

Jeśli Chiny będą nadal udzielać pożyczek deweloperom z problemami, takim jak Evergrande, nie tylko zmarnują zasoby gospodarcze, ale stworzą także swoiste „firmy zombie”. Rozwiązaniem może być zmuszenie tych firm do restrukturyzacji i zakończenia działalności, co tymczasowo zmniejszyłoby wzrost gospodarczy Chin i uderzyło w wierzycieli. Niemniej jednak, uwolniłoby to jednak również wiele siły roboczej i kapitału, które mogłyby zostać przeniesione do bardziej produktywnych obszarów chińskiej gospodarki.

Wspomniana wcześniej Japonia nie podjęła takich kroków, co poskutkowało dekadami niskiego wzrostu i stagnacji. Świadoma destrukcja niedziałającego modelu gospodarczego mogłaby być okupiona niską ceną, jeśli w zamian Chiny zdołałyby zmienić model gospodarczy oraz kontynuować szybki wzrost.

Chiny wciąż dysponują potencjałem

W niektórych obszarach Chiny mają jednak lepszą pozycję niż Japonia. Duże banki są własnością państwa, populacja jest młodsza i nadal znacznie biedniejsza, a więc spragniona rozwoju. Pomimo wielu wyzwań stojących przed Chinami, mają one również środki i możliwości, aby stawić im czoło. Będą jednak musiały znaleźć bardziej efektywne sposoby wykorzystania kapitału i zwiększyć konsumpcję krajową, która w krajach rozwiniętych stanowi podstawę gospodarki.

—————————————————————–

Na co zwrócić uwagę po przeczytaniu artykułu?

– Artykuł nie jest rekomendacją inwestycyjną, a Portu nie świadczy usługi doradztwa inwestycyjnego.

– Historyczne wyniki inwestycji nigdy nie są gwarancją przyszłych zysków.

– Inwestycje na rynkach kapitałowych są zawsze ryzykowne.

– Portu nie gwarantuje osiągnięcia zysków z inwestycji.

– Nie jesteś pewien, jaki profil ryzyka jest dla Ciebie odpowiedni? Wypełnij naszą ankietę inwestycyjną, by to sprawdzić.

– Niniejszy artykuł jest materiałem marketingowym.

Najnowsze artykuły

Lepsze miejsce dla Twoich pieniędzy

Uwolnij potencjał swojego kapitału. Konta oszczędnościowe nie chronią pieniędzy przed inflacją. Z kolei wysokie opłaty funduszy inwestycyjnych zabierają Twoje zyski. Na szczęście jest sposób, by inwestować lepiej – Ty decydujesz, a eksperci pracują dla Ciebie. Portu oferuje nowoczesny i efektywny sposób inwestowania dla każdego. Przygotujemy portfel na miarę Twoich potrzeb.