Na próżno szukać drugiego takiego przykładu sukcesu gospodarczego, jak ten, który wydarzył się w ostatnich dziesięcioleciach w Chinach – najludniejszym kraju świata. Ze światowej fabryki plastiku o taniej sile roboczej przeistoczyły się w drugą największą gospodarkę świata. Jednakże dziś, Chiny z bycia światowym motorem światowego wzrostu gospodarczego mogą stać główną przyczyną jego zatrzymania. Dlaczego tak to wygląda i czy zbliża się upadek Chin? Przyjrzyjmy się, jakie przeszkody napotyka kraj środka i czy mogą one doprowadzić do jego upadku.
Wojna handlowa
Musimy cofnąć się w czasie o kilka lat, aby zrozumieć złożoną problematykę będącą źródłem obecnych napięć w związku z Chinami. Ostatnie dziesięciolecie z punktu widzenia globalnej gospodarki było bardzo pomyślnym okresem. Niemniej jednak, w niektórych obszarach nie wszystko szło tak gładko. Jednym z takich obszarów były wzajemne relacje Stanów Zjednoczonych i Chin, zarówno na poziomie gospodarczym jak i dyplomatycznym.
Szybki wzrost gospodarczy Chin, a także wyraźnie ujemny deficyt handlowy USA, wywołały niepokój w Stanach Zjednoczonych. Właśnie na tej kwestii, między innymi, oparł swoją kampanię wyborczą Donald Trump, który w 2017 roku, będąc już prezydentem USA, nakazał śledztwo w sprawie praktyk gospodarczych Chin. W raporcie końcowym stwierdzono, że rzekome transfery technologii z USA do Chin kosztowały amerykańską gospodarkę między 225, a 600 miliardami dolarów rocznie. Na podstawie wyników tego raportu, Trump zarządził wprowadzenie ceł na chińskie produkty, wniósł pozew przeciwko Chinom do World Trade Organization i wprowadził ograniczenia dla chińskich inwestycji w sektorze technologicznym amerykańskiej gospodarki, który należy do najbardziej zaawansowanych na świecie. Chcąc, nie chcąc, zwiększyło to napięcie i rozpoczęło wojnę handlową.
Stany Zjednoczone stopniowo wprowadzały nowe cła, co oczywiście dalej pogarszało wzajemne relacje obu krajów. W efekcie duża część produkcji przeniosła się z Chin do USA i innych państw, co jednocześnie doprowadziło do wzrostu cen towarów pochodzących z Chin. Wraz ze zmianą władzy w Białym Domu, gdy fotel prezydenta przejął Joe Biden, niektórzy inwestorzy mieli nadzieję, że nastawienie USA do Chin złagodnieje, ale było wręcz przeciwnie. Rozszerzono cła na zaawansowane technologicznie chipy, które służą do rozwoju nowoczesnych technologii w sektorze cywilnym i zbrojeniowym. Tym samym wojna handlowa między dwoma największymi gospodarkami świata stała się znaczącą przeszkodą dla starań Chin w przywróceniu poprzedniego tempa rozwoju gospodarczego.
Władza komunistyczna
Kolejną przeszkodą, niekorzystną dla gospodarki tego kraju, jest sam styl sprawowania władzy w Chinach, które postanowiły ostro walczyć z nieograniczoną ekspansją miejscowych gigantów technologicznych. Duże poruszenie wywołało wstrzymanie notowań grupy finansowej Ant Group, w której Alibaba posiadało jedną trzecią udziałów. Ponadto, duża liczba wielkich firm została objęta dochodzeniem, ze względu na swoje kontrowersyjne praktyki rynkowe, co poskutkowało przyznaniem wysokich kar finansowych za naruszenie przepisów antymonopolowych.
Mniej więcej na tym etapie, pomiędzy inwestorami, zaczęła się już rozwijać panika odnośnie posiadanych przez nich chińskich aktywów. Całą sytuację pogorszyło jeszcze to, że DiDi Chuxing, kiedyś czwarty najbardziej wartościowy start-up na świecie, musiał być zdjęty z amerykańskiej giełdy (wskutek działań władz Chin) ze względu na obawy, że amerykańskie organy regulacyjne mogły uzyskać dostęp do danych wrażliwych na temat chińskich klientów firmy. Wywołało to obawy, czy Chiny nie będą starały się usunąć z amerykańskiego rynku kolejnych spółek.
Zacieśnianie więzów komunistycznej władzy pogłębiło niesmak inwestorów i pojedynczych przedsiębiorstw. Niepewność rosła, a oliwy do ognia dolały amerykańskie organy regulacyjne, gdy orzekły, że chińskie spółki będą zdjęte z giełdy, jeśli nie będą spełniać ich standardów księgowych. W tamtym okresie, ceny akcji chińskich spółek kierowały się już tylko jednym trendem – spadkowym.
W którą stronę zmierzają Chiny?
Rynki finansowe pozostają niepewne, co do kierunku rozwoju chińskiej polityki i gospodarki. Urzędujący prezydent Xi Jinping, w zeszłym miesiącu umocnił swoje przywództwo, pozostając prezydentem na już 3 z rzędu kadencję, co jest sytuacją bezprecedensową. Rynki znowu zaliczyły spadki, ze względu na obawy, że Chiny będą dalej stawiać ideologię komunistyczną nad gospodarką rynkową. Indeksy akcji chińskich osiągnęły swoje wieloletnie minima, na przykład indeks w Hongkongu spadł do poziomu swojego 13-letniego minimum, mimo, że gospodarka wzrosła 25-krotnie.
Niepokój budzi także postawa Chin wobec Rosji w związku z inwazją na Ukrainę, dlatego, że Chiny chociaż nie wprost, ale zdaje się, że wspierają Rosję. Podobnie jak przed kilkoma laty w Honkongu i na Tajwanie, gdzie są produkowane najnowocześniejsze chipy na świecie, w ostatnich latach wyraźnie zintensyfikowały się starania Chin by przejąć nad nim kontrolę. Istnieje prawdopodobieństwo, że Chiny nie będą wahały się użyć swojej armii do osiągnięcia tego celu. Sam Tajwan jednak otwarcie się temu przeciwstawia, mimo, iż zdaje się, że nie jest wspierany przez nikogo poza Stanami Zjednoczonymi, które oświadczyły, że są gotowe go bronić.
Chiny spowalniają
Wszystkie te czynniki podważyły zaufanie do rynku finansowego w Chinach, a tym samym przyczyniły się do osłabienia tamtejszej gospodarki. Najcięższym ciosem wydaje się jednak ich własna polityka zerowej tolerancji przeciwko Covid-19 i stan rynku nieruchomości.
Decyzje Chin odnośnie zamknięcia całych prowincji ze względu na dziesiątki przypadków koronawirusa wywierają katastrofalny wpływ na ich gospodarkę. Oczekuje się, że wzrost PKB w tym roku wyniesie jedynie 2,8%, czyli znaczniej poniżej przewidywań rządowych, których celem jest 5,5%. Zarazem, byłby to jeden z najgorszych wzrostów od pół wieku.
Liczby nie kłamią
Chińską gospodarkę nastawioną na eksport spowalniają także czynniki makroekonomiczne. Wysoka inflacja w USA i Europie, rosnące stopy procentowe i topniejące oszczędności konsumentów zaczynają się już przejawiać w wysokości październikowego eksportu z Chin. Poziom eksportu spadł, na przekór przewidywaniom analityków. Zmalał również import towarów do Chin, co jedynie dowodzi tezy spowolnienia gospodarczego w Chinach.
Pogorszającą się sytuację potwierdzają także inne dane. Według danych chińskiego ministerstwa kultury wydatki turystów w trakcie październikowych wakacji w kraju środka zmniejszyły się w porównaniu z poprzednim rokiem aż o 26%. Jest to najniższa wartość od 2014 roku, a mniej niż połowa porównywalnej wartości z 2019 roku. Wyniki sprzedaży biletów kinowych w ostatnim tygodniu również spadły o 66% w porównaniu z tym samym okresem poprzedniego roku. Ostatni tak słaby tydzień odnotowano w roku 2016.
Również poszczególne firmy odczuwają presję. Chiński gigant Alibaba odnotował tylko 9% wzrost sprzedaży w porównaniu z poprzednim rokiem, co jest najgorszym wynikiem w historii. Wyniki konkurencyjnej firmy JD.com wzrosły o 18%, co jest również jej najsłabszym wynikiem w historii. Wartość rynkowa spółki Alibaba, która jeszcze dwa lata temu była jedną z najlepiej wycenianych firm na świecie, pogrążyła się o blisko 80%, do najniższego poziomu w historii. To pokazuje także nastawienie inwestorów do Chin.
Sytuacja dotyczy również najbogatszych. Na liście Hurun Rich, który wymienia najbogatszych ludzi w Chinach o minimalnej wartości 5 miliardów juanów (692 miliony dolarów), w tym roku znajduje się jedynie 1305 osób, jest to o 11% mniej niż w poprzednim roku. Ich wspólny majątek wynosi 3,5 bilionów dolarów, co pokazuje spadek o 18% w ostatnich 25 latach.
Rynek nieruchomości
Najpoważniejszym problemem jest jednak rynek mieszkaniowy. Podobnie jak Polacy, Chińczycy kochają nieruchomości. Są one największym majątkiem większości chińskich rodzin. Wraz ze wzrostem liczby obywateli i podnoszącą się jakością życia ceny mieszkań w największych chińskich miastach poszybowały w górę. W ostatnich latach nieruchomości w kraju środka stały się jednak już jednymi z najdroższych w stosunku do dochodów mieszkańców.
Sytuacja ta skłoniła deweloperów do budowy nowych nieruchomości. Każdego roku w Chinach powstaje 15 milionów mieszkań i domów, 5 razy więcej niż w USA i Europie razem wziętych. Pytaniem jest, kto będzie mieszkać w tych mieszkaniach? Większość społeczeństwa ma stale dochód w wysokości około 100 euro miesięcznie, a zadłużenie gospodarstw domowych wzrosło pięciokrotnie w ostatnich 10 latach i osiągnęło wysokość 10 bilionów dolarów, czyli dwóch trzecich wartości całej chińskiej gospodarki. Wskaźnik zadłużenia do dochodów wynosi 130%, co jest wynikiem zdecydowanie wyższym niż w USA.
Chiński sektor nieruchomości faktycznie jest w bańce spekulacyjnej. Ze względu na wysokie ceny, ludzie nie mogą pozwolić sobie na mieszkania i wiele z nich stoi pustych. Uniemożliwia to deweloperom sprzedawać nowe mieszkania, a następnie spłacać długi. Często nie ma komu dokończyć rozpoczętych projektów budowlanych, ponieważ 4 z 10 największych deweloperów jest pogrążonych w problemach. Największy deweloper Evergrande posiada dług o wysokości 300 miliardów dolarów, jest w stanie częściowej upadłości, a to jest jedynie wierzchołek góry lodowej. Chiński sektor finansowy musi w tym roku zrefinansować 117 miliardów długu, z czego jedną trzecią w dolarach amerykańskich. Ze względu na rosnące stopy procentowe w Stanach Zjednoczonych staje się to coraz trudniejsze.
Problem w tym, że w przypadku wielu niedokończonych projektów ludzie wpłacili już swoje depozyty i wzięli kredyty hipoteczne. Sytuacja jest tak zła, że Chińczycy zaczęli się wstrzymywać i przestają płacić hipoteki na mieszkania, które są niedokończone. Według danych pochodzących od Citigroup wynika, że już prawie 30% całego zadłużenia lokalnego sektora nieruchomości należy do kategorii „złych długów” czyli będących po terminie płatności. Jest to pewnego rodzaju największy opór społeczny w dziejach kraju, który już zaczyna stwarzać symptomy buntu na małą skalę. Dodatkowo, ceny nieruchomości zaczęły spadać od maja tego roku, co być może oznaczać pęknięcie bańki.
Mimo, że tyle się o tym nie mówi, rynki finansowe są świadome tej sytuacji, ponieważ ceny obligacji deweloperów w Chinach zaczynają spadać osiągając nowe minima. Niektóre z nich odnotowały nawet 90% spadek ich wartości. Jeśli chińska bańka mieszkaniowa w końcu pęknie, będzie to mieć dalekosiężne skutki. Na początku chińskie banki znalazłyby się na skraju upadku, a następnie kryzys mógłby rozszerzyć się z drugiej największej gospodarki świata na całą resztę świata, ponieważ Chiny są największym światowym eksporterem.
—————————————————————–
Na co zwrócić uwagę po przeczytaniu tego artykułu?
– Artykuł nie jest rekomendacją inwestycyjną.
– Historyczne wyniki inwestycji nigdy nie są gwarancją przyszłych zwrotów.
– Inwestycje na rynkach kapitałowych są zawsze ryzykowne.
– Portu nie gwarantuje osiągnięcia zysków z inwestycji na rynkach kapitałowych.
– Nie jesteś pewien, jaki profil ryzyka jest dla Ciebie odpowiedni lub czy np. inwestowanie tematyczne jest dla Ciebie? Wypełnij naszą ankietę inwestycyjną, by to sprawdzić