Elon Musk jest właścicielem Twittera. Plany miliardera dotyczące przejęcia kontroli na serwisem społecznościowym wyszły na jaw już w kwietniu, do oficjalnego przejęcia jednak doszło dopiero 27 października po negocjacjach pełnych zwrotów akcji. Tym samym, Twitter zmienił status ze spółki publicznej na spółkę będącą w posiadaniu prywatnego właściciela, zdjęto jej akcje z nowojorskiej giełdy, a sam serwis pod nowym kierownictwem najprawdopodobniej czekają wielkie zmiany.
CEO Tesli i kilku innych firm Elon Musk zaczął skupować akcje serwisu społecznościowego Twitter w styczniu 2022 roku, a w kwietniu będąc już w posiadaniu ponad 9% stał się największym akcjonariuszem. Następnie, 14 kwietnia miliarder ogłosił, że złożył niewiążącą ofertę na wykup całej spółki. Cena oferty wynosiła 43 miliardy dolarów, czyli 54,2 dolara za akcję.
W ten sposób zapoczątkował proces zakupu, który ostatecznie trwał 6 miesięcy. Twitter, od samego początku obawiał się wrogiego przejęcia przyjmując strategię potocznie zwaną „poison pill”. Rozpoczęły się negocjacje, a na podstawie przecieków informacji, wiemy, że do podpisania umowy niemalże doszło już pod koniec kwietnia. Mało tego, Musk już wtedy był przygotowany finansowo do sfinalizowania transakcji. Ostatecznie skończyło się na tym, że formalna oferta została zgłoszona, a akcje Twittera wystrzeliły w górę.
Mimo wszystko, w maju przyszedł czas na pierwszy zwrot akcji, doszło do odwrócenia sytuacji, Musk stwierdził, że firmy nie kupi, do momentu, w którym nie uzyska informacji o fałszywych i spamowych kontach, które często można spotkać na Twitterze. Jednocześnie, pojawiły się spekulacje, że Musk chce zrezygnować z zakupu, a ten warunek to jedynie wymówka, żeby wycofać się z czegoś, co go przerosło. Z tego powodu Twitter złożył pozew przeciwko Muskowi i zażądał sfinalizowania transakcji zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami.
Twarde negocjacje były kontynuowane przez całe lato, a 3 października sytuacja znowu się odwróciła. Musk zmienił zdanie i wrócił do swojej oferty zakupu Twittera za pierwotnie ustaloną cenę, uzgadniając termin ostatecznego przejęcia na koniec października. Później zdania już nie zmienił, a 27 października Twitter stał się prywatną firmą.
Rozwój kursu akcji i wyjście z giełdy
Przejście sieci społecznościowej Twitter z formy spółki giełdowej na formę spółki prywatnej zostało dobrze udokumentowane, dzięki wrzawie medialnej związanej z przejęciem. Kiedy 14 kwietnia Musk złożył ofertę wykupu akcji za 54,2 dolara amerykańskiego za akcję, cena akcji wynosiła 45 dolarów, wówczas Musk zaoferował o 9 dolarów więcej, czyli o blisko 20% więcej niż wynosiła cena rynkowa.
Jak inwestorzy reagowali na doniesienia medialne w okresie, w którym miliarder przejmował Twittera? Przede wszystkim, gwałtownym zakupem bądź szybką sprzedażą akcji. Kiedy wszystko wskazywało na to, że Musk zakupi Twittera, cena akcji sięgnęła 54 dolary. W momencie, w którym myślano, że Musk wycofuje się ze sprzedaży, cena spadała.
Jeśli ktoś w lipcu stawiał na finalizację transakcji, mimo tego, iż zdawało się, że Musk się z niej wycofał, miał możliwość, zarobić nawet więcej niż 60% w przeciągu następnych 3 miesięcy, ponieważ wycena jednej akcji była wtedy na poziomie 32,5 dolara.
Ze względu na powiązanie Elona Muska z firmą Tesla, analitycy często przyglądali się, jaki wpływ na akcje Tesli będzie miął proces zakupu Twittera. Na przykład, chwilę po tym jak ogłoszono zakup serwisu społecznościowego, akcje Tesli spadły o 12% (cały rynek wówczas zaliczał raczej niewielkie spadki). Elon Musk również sprzedał część swoich akcji Tesli, aby móc sfinansować zakup Twittera.
Ze względu na to, że sieć społecznościowa całkowicie przeszła w ręce prywatne, handel jej akcjami na giełdzie nie jest już możliwy. Na giełdzie w Nowym Jorku obrót akcjami Twittera został wstrzymany 28 października. Każdy, kto pozostał w tamtym momencie posiadaczem akcji tej spółki technologicznej, otrzyma wypłatę 54,2 dolarów za akcję. Spółka będzie wycofana z obrotu 8 listopada.
Jak sytuacja będzie rozwijać się dalej?
Elon Musk, już we czwartek 27 października zwolnił kilku kluczowych ludzi z kierownictwa firmy, w tym obecnego CEO i CFO. Wcześniej dał do zrozumienia, że nie kupuje serwisu społecznościowego dla zysku, ale w trosce o zapewnienie wolności słowa. Nie jest jednak jasne, jak to chce osiągnąć i co dokładnie ma na myśli.
Twitter, jako spółka prywatna, nie będzie już publikował sprawozdań kwartalnych o miesięcznej aktywności użytkowników lub o swoich dochodach. Instytucje finansowe, które pożyczyły Muskowi pieniądze, będą jednak wywierać presję na miliarderze, aby spółka osiągała zyski. Musk uspokajał także, że reklamodawcy Internetowi nie muszą się o nic obawiać.
Jak poradzi sobie Elon Musk w roli leadera następnej firmy, pokaże czas. Plany miliardera są jednak wielkie i pozostają pod czujnym okiem opinii publicznej i mediów.